O tym, jak komisarz Barnaba Uszkier skradł moje czytelnicze serce
Jestem po lekturze „Spadkobiercy”
Agnieszki Pruskiej. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Na początku trochę
„poraziły” mnie gabaryty tego kryminału, bo liczy on sobie ponad 600 stron.
Muszę jednak przyznać, że podczas lektury wcale ich nie czułam. Agnieszka Pruska
zaintrygowała mnie od pierwszych stron, bo jak świetny mistrz krawiecki uszyła
kryminał skrojony na miarę! To intrygująca i wciągająca lektura, a komisarz
Barnaba Uszkier od razu zaskarbił sobie moją sympatię. Rozwikłanie kryminalnej
zagadki było dla mnie dużym zaskoczeniem, aczkolwiek już wcześniej „rozgryzłam”
motywy, którymi kierowali się sprawcy.
Duże wrażenie zrobiło
na mnie nie tylko umiejętne poprowadzenie kryminalnej intrygi, ale również znajomość pracy policjantów, a
szczególnie techników kryminalistyki. Znam specyfikę tej pracy i chylę czoła
przed autorką. Komisarz Barnaba prowadzi śledztwo wręcz książkowo – wszystko jest
zgodne z zasadami. Tak powinno wyglądać zabezpieczanie miejsca przestępstwa, a
przede wszystkim śladów, które pozostawili po sobie sprawcy. Świadkowie też są
przesłuchiwaniu zgodnie ze sztuką. Coś pięknego! Nic mnie tak nie razi, jak
brak znajomości realiów.
Kolejnym atutem
powieści jest pokazanie skomplikowanej sytuacji społecznej
w powojennym Gdańsku. Była ona wynikiem trudnej historii tego niesamowitego miasta, która odcisnęła swe piętno na zwykłych ludziach.
w powojennym Gdańsku. Była ona wynikiem trudnej historii tego niesamowitego miasta, która odcisnęła swe piętno na zwykłych ludziach.
Na pewno sięgnę po
kolejne książki Agnieszki Pruskiej, bo polubiłam jej pisarski styl.
„Spadkobiercę” przeczytałam
w ramach BOOK TOUR za sprawą #Przeczytanki.
#Oficynka
#Agnieszka Pruska i jej książki
Komentarze
Prześlij komentarz